Seria spadków US500 i w finale przełamanie psychologicznej bariery 5000 pkt. to chyba było jedno z największych zaskoczeń ubiegłego tygodnia na amerykańskim rynku akcji. Bo o ile po tym, jak wykres dzienny US500 przełamał 50-dniową średnią (a wcześniej pojawiły się podażowe sygnały na wskaźnikach), nikt nie miał wątpliwości, że oto ma miejsce największa od wakacji spadkowa korekta na tym rynku, to jednak sam poziom 5000 pkt. jawił się jako na tyle mocne wsparcie, że przy pierwszej próbie ataku szanse na jego przełamanie nie wydawały się duże. A jednak to nastąpiło, co dodatkowo podkreśla siłę strony podażowej. To owszem nie jest jeszcze koniec hossy, ale zapoczątkowana w tym miesiącu korekta prawdopodobnie będzie jeszcze głębsza i znacząco dłuższa. Nie byłoby duża niespodzianką, gdyby US500 wrócił do wzrostów dopiero za miesiąc.

Póki co jednak rynek jest już krótkoterminowo wyprzedany, stąd obserwowane dziś wzrosty to naturalna w takiej sytuacji gra pod wzrostowe odbicie. Sam powrót powyżej 5000 pkt. jest realny, ale on niczego nie zmieni w układzie technicznym. W skrajnym przypadku to odbicie może zawędrować nawet w okolicę przebitej 50-dniowej średniej (teraz to 5116 pkt.). Tu warto się cofnąć do sytuacji z ostatnich wakacji, gdy po pierwszej fazie spadków, późniejsze odbicie trwało 2 tygodnie. Po nim nastąpiła kolejna faza spadkowej korekty. Następnie jeszcze jedno odbicie w górę i ponownie w dół. Wykres US500 wrócił na trwałe do wzrostów dopiero w końcówce października.